Gdzie jest ideał?

Gdzie on jest? Czy coś takiego w ogóle istnieje?
Czy te chude kobiety lansowane przez media, naprawdę tak się podobają?
 Głos rozsądku:  Żaden normalny facet, na taką nie spojrzy.
I głos, który Ci doradza: Lepiej bądź taka, Zawsze łatwiej przytyć, niż schudnąć. Będziesz idealniejsza, bardziej akceptowana. Każde spojrzenie w lustro będzie napawało Cię dumą.
Głos lekarzy: Zagrożenie dla życia!
Kogo słuchać?
Czy one są idealne?





Są zdrowe. Wysportowane. Ale czy są dostatecznie kobiece? Czy ta figura budzi zazdrość koleżanek i zachwyt facetów?
A może one?


Są zdrowe. Dla wielu facetów to żywe ideały. Ale dla większości kobiet, mają zbyt pełne kształty.
Czy chudy ideał jednak się broni?





Delikatne. Jak laleczki z porcelany.

Co mi się podoba?
Jest coś, co nakazuje biegać mi 5 razy w tygodniu i cieszyć się z każdego przemierzonego kilometra. Z drugiej strony słyszę głos, który nakazuje mi sprawdzać, czy wystają mi już obojczyki, żebra, czy pojawiła się ta boska przerwa między udami.
I jak każda dziewczyna, mimo wszystko podkreślam strojem kobiecość, bywam z niej dumna.

Jestem zawieszona między każdą z tych trzech sylwetek. Zbyt chuda, by być grubasem. Zbyt tłusta,by być szczupła. Zbyt flakowata by uchodzić za wysportowaną, i zarazem zbyt wyćwiczona, by  być eterycznym, delikatnym zjawiskiem.
Taka jestem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz